środa, 13 stycznia 2016

Kobiety Sukcesu

Kobiety Sukcesu są to coraz częściej spotykane przedstawicielki płci żeńskiej. Jesteśmy pokoleniem, gdzie młodym dziewczynom mówi się, że "możesz, potrafisz, dasz radę". Rodzice nas wspierają i trzymają za nas kciuki, nauczyciele starają się pchać do przodu i realizować. Z każdej strony jesteśmy bombardowani informacjami co osiągają kobiety. Na półkach sklepowych istnieje mnóstwo magazynów, których okładki zdobią piękne kobiety. W środku czasopism takich jak "Cosmopolitan" można znaleźć mnóstwo wywiadów z młodymi projektantkami, właścicielkami wielkich firm i małych start-upów.
Jesteśmy kobietami i możemy osiągnąć wszystko. Astronautki, projektantki mody, aktorki, modelki, dyrektorki, właścicielki, szefowe, pisarki. Mamy nieograniczone możliwości. Tylko co jeśli żadna z nas nie jest tą kobietą?
Myślę, że sam pomysł był świetny. Miał rozbudzić naszą wyobraźnię i zainspirować nas. Jednakże mamy to do siebie, że zaczynamy się przyrównywać do okładkowych osób. Zastanawiamy się czym się od nich różnimy, czemu nam się nie udało.Tracimy wiarę w siebie i swoje możliwości. Zamysł był świetny, jednakże skutek już niekoniecznie.
Sama mam ten problem. Czuję się "niezrealizowana". Mam rodzinę, kochającego chłopaka, kończę studia oraz pracuję, a czuję, że czegoś jeszcze nie osiągnęłam, ze gdzieś tam coś na mnie czeka. Wiem, bardzo konkretna myśl. :) Jestem zachłanna samorealizacji.
One osiągnęły to w wieku takim i takim. Czy dla mnie jest już za późno? Czas ucieka, a ja jeszcze nie mam genialnego pomysłu na siebie. I co teraz?

Potem pojawia się kolejne pytanie: Czy jeśli osiągnę "sukces" to czy będę czuła, że to właśnie jest sukces? Czy może ciągle będę do czegoś dążyć?


Co zrobić jeśli chcę stać się taką kobietą?
Doszłam do wniosku, że wypróbuj ich sposoby, spróbuję się do nich upodobnić. Może dzięki temu znajdę pomysł na siebie, może stanę się kimś innym i się stracę? Zobaczymy.

Co łączy Kobiety Sukcesu?

Wygląd! To zdecydowanie. Zawsze wydają się idealne, dopracowane. Dobrze ułożona fryzura, świeże eleganckie i wyprasowane ubrania. Uśmiech i pewne siebie spojrzenie. Zadbane paznokcie, umalowane usta.

Ostatnio sama wystroiłam się do pracy. Była to na pewno miła odmiana. Może rzeczywiście czułam się troszkę pewniej, ale komentarze koleżanek jednak mnie peszyły. Czyli jednak pewność siebie była tylko chwilowa i "udawana". Spróbuję tego częściej i zobaczę czy stanie się ona autentyczna w którymś momencie.

Zdrowie. W dzisiejszych czasach mamy nagonkę na zdrowy tryb życia. Coraz więcej osób biega, uprawia sporty, chodzi na różne zajęcia. Czcimy Lewandowską, pocimy się przy Chodakowskiej i spędzamy miesiąc na codziennych randkach z Mel B. Popadamy ze skrajności w skrajność. 

Tego też sama muszę spróbować. Może nie ćwiczeń, bo jestem na nie zbyt leniwa, ale samego trybu życia. 8 godzin snu dziennie i jedzenie śniadań. Zdrowe posiłki, kaloryczna dieta.
Udało mi się to raz przez 3 tygodnie i wtedy przytyłam kilka wymarzonych kilogramów. Brakuje mi jeszcze 4 do pełnego zadowolenia.

Mózg. To że każda z nich to posiada nie ulega wątpliwości. Znają kilka języków, kończą różne szkoły, maja kilka fachów w ręku i żyłkę do interesów. 

Dla mnie priorytetem jest język angielski. Zaczęłam przygotowania do egzaminu CAE i liczę na to, że za rok certyfikat znajdzie się w moich rękach, a na nim wielkie, tłuste A.
Gdy tylko to się uda zabiorę się za moje niespełnione marzenie czyli nauka języka francuskiego.

Szczęście. Nie jest ono uwzględnione w moim planie samorealizacji. Mam wrażenie, że szczęście czy pech to kwestia sporna. Sprawdzę czy bez niego też mi się uda.

poniedziałek, 11 stycznia 2016

Dawno, dawno temu. Za górami, za lasami, za siedmioma dolinami żyła sobie pewna młoda dziewczyna, która nie bardzo wiedziała co ma ze sobą w życiu począć. Wtedy właśnie wpadła na pomysł dołączenia do społeczności bloggerów i rozpoczęła wraz z nimi swoją przygodę...

Nie jest to moja pierwsza przygoda, ponieważ w blogach mam swojego rodzaju doświadczenie. Pisałam nieraz opowiadania, ale słomiany zapał nigdy nie pozwalał mi ich dokończyć.
Tym razem jedyną opowieścią będzie moje życie. Doszłam do wniosku, że jest to trochę rozsądniejsze od bezczynności i marnowania czasu.

Z tym czasem naprawdę mam problem, ponieważ notorycznie się spóźniam. Wolę poświęcić 5 minut dłużej na spanie, niż wyjść wcześniej. Jeśli nigdzie się nie śpieszę to wtedy czas marnuję siedząc przed laptopem i przeglądając strony internetowe. A w internecie nie mam za wiele rzeczy do przeglądania, więc zaczynam myśleć o mojej pracy.Nie, nie jestem Dyrektorem Kreatywnym,a moja praca jest przyjemna, ale bardzo przyziemna, więc poświęcanie na nią wolnego czasu świadczy o pracoholizmie. W ten sposób powstało deeshion - odskocznia i plan samorealizacji.

Doszłam do wniosku, ze chciałabym zostać Kobietą Sukcesu, panią własnego losu oraz "Sam sobie sterem, żeglarzem, okrętem, sam sobie śrubą i śrubokrętem.".


Przez następne kilka miesięcy będę stawać przed sobą nowe wyzwania i dążyć do stania się lepszą wersją siebie. Brzmi strasznie banalnie, ale takie na pewno nie będzie. Warto jednak spróbować.
Wyruszam w podróż, a jak ktoś jest chętny ją obserwować to zapraszam na podkład. Ahoj!